Moja pielęgnacja zimą.

No i pojawiła się- ZIMA! Temperatura zbliża się do -10, moja skóra woła o pomstę do nieba i....no ja mega zamarzam ostatnio. A przynajmniej w Trójmieście tak jest przez większość tygodnia.  W  tym nowym wpisie postaram się przynieść Wam troszkę radości w tym co mi samej sprawia dużo frajdy czyli-pielęgnacja!

Nie wiem jak Wy, ale ja kiedy wracam do domu po pracy, aż nie mogę się doczekać kiedy zmyję makijaż, i wskoczę w „coś wygodniejszego”. (I mówię to z perspektywy wizażystki), dlatego podzielę się dziś z Wami moimi ulubieńcami na ten zimny sezon. Będzie trochę oczyszczania, trochę rozpieszczania i trochę nauki o pielęgnacji. Proszę pamiętajcie też, że większość kosmetyków przeze mnie używanych jest raczej dedykowana cerze suchej, ale mam tu też parę opcji dla osób z cerą tłustą ;)  Zaczynajmy!

P1133549.jpg

Po pierwsze-oczyszczanie!

Według mnie nie ma nic gorszego, niż przetrzymywanie makijażu za długo na twarzy. Mimo, że zajmuję się makijażem na co dzień, uwierzcie mi, ja zaraz po powrocie do domu zmywam makijaż (o ile już nigdzie tego dnia nie wychodzę), i relaksuję skórę odpowiednią pielęgnacją. Do demakijażu używam jak zawsze olejku do demakijażu-(nie cierpię ciągnięcia skóry wacikami!) Jestem w trakcie testowania nowego olejku od Purito, bardzo lubię tę markę, w przeszłości mnie jeszcze nie zawiodła, więc i wobec niego mam duże oczekiwania. Jest troszkę cięższy niż używane przeze mnie dotąd olejki, ale fajnie ślizga się po skórze, dobrze rozpuszcza tusz. I co najważniejsze- nie szczypie w oczy ani nie pachnie nadmiernie! Akurat Purito jest jedną z tych marek, która nieustannie pyta swoich klientów o wrażenia, i od paru miesięcy sukcesywnie wypuszczają na rynek bezzapachowe wersje swoich kosmetyków. Kocham ich za to...

Później pianka myjąca-żeby zmyć olejek i resztki zanieczyszczeń- tutaj Neogen, bardzo lekka i mało pieniąca się „pianka”. Nazwałabym ją nawet raczej kremem, prawie nie ma zapachu, a mimo to pięknie oczyszcza, bez uczucia ściągnięcia, a to jest dla mnie akurat najważniejszy aspekt. Dużo jest na rynku żeli i pianek, które mają wysokie ph i wręcz „rypią” cerę tak, ze pozbawiają ją jej naturalnej bariery ochronnej, a pianka Neogen ma lekko kwasowe ph (czyli takie jak cera naturalnie). Tej piance jestem wierna już jakiś rok, jeśli nie więcej, i póki co nie znalazłam nic lepszego.

(Dla cery tłustej polecam kuzynkę z lekko kwasowym ph- COSRX low ph Good Morning Gel Cleanser).

P1133567.jpg

ZŁUSZCZANIE

No dobra, to co po oczyszczaniu? Peeling! Polecam wykonywać peelingi, zwłaszcza teraz, kiedy aura pogodowa jest szara i ponura i wybacza trochę mocniejsze złuszczanie cery. Ja sama jestem fanką bardzo delikatnego, ale za to codziennego złuszczania w formie płatków nasączonych tonikiem z kwasami. Moje ulubione to Yadah, z resztą wspomniane też we wpisie o przygotowaniu do ślubu.

Polecam je wszystkim wrażliwcom i alergikom, bardzo delikatne złuszczanie ale skuteczne, zero podrażnień i przyjemna ulga z nawilżeniem. Osoby z cerą tłustą też mogą z powodzeniem je stosować, nie zawierają olejów, nie zapychają, jedyne co, to efekt może być dla cery trądzikowej zbyt delikatny.

W przypadku cery trądzikowej – a takiej teraz przez maseczki nie brakuje- polecam COSRX AHA/BHA toner, który bardzo fajnie złuszcza i goi wypryski, również delikatnie, ale konkretniej niż wspomniane płatki. Należy ten tonik stosować tylko przez miesiąc i po tym zrobić przerwę. (Tak powinno się robić ze wszystkimi kwasami, przypominam). To ulubiony tonik mojego męża, świetnie radzi sobie z zapchanymi porami i nagromadzonym martwym naskórkiem.

Do polecenia mam jeszcze jednego faworyta w formie esencji- Isntree AHA 8%, również do stosowania tylko miesiąc, ale skóra po niej jest gładka jak jedwab...osoby ze skórą wrażliwą również mogą ją stosować, ale zalecam co 2-3ci dzień. No i jak wszystkie kwasy- tylko na noc!

P1133553.jpg

Po myciu, złuszczaniu przychodzi czas na…Nawilżanie!

Pierwszym etapem jest oczywiście tonik, i to nie byle jaki, bo jest to mój ulubieniec od paru miesięcy. Mówię tu o Isntree Hyaluronic Acid Toner Plus, jest niezwykły przez swoją konsystencję ampułki, i bardzo treściwy ponieważ zawiera 5 rodzajów kwasu hialuronowego! Ze względu na różną masę cząsteczkową każdego z nich, cząsteczki kwasu hialuronowego mogą penetrować nawet najmniejsze pory i we wszystkich warstwach naskórka. Gdybym musiała zrezygnować ze wszystkich moich kosmetyków do pielęgnacji i zostawić tylko jeden, to byłby to ten tonik! Dla osób, które nie lubią za długo stać łazience i 10-etapowa pielęgnacja nie jest dla Was, ten tonik może pełnić funkcję 3 w 1 czyli tonik+esencja+serum. Tonik jest dosyć lepki ale po wchłonięciu efekt znika. Nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez niego, a to już moja 4-ta butelka! (Polecam nakładać palcami nie wacikiem, jest to dużo przyjemniejsze, a do tego ręce są również mega nawilżone.) Dla osób z cerą tłustą/mieszaną lepiej sprawdzi się lżejsza wersja tego toniku -> Hyaluronic Acid Toner.

Po toniku sięgam po esencję/serum lub ampułkę- Jesienią często zmieniam serum i esencję na coś cięższego. Latem stosowałam serum COSRX Centella Aqua Soothing Ampoule, tak naprawdę przeznaczone dla cery tłustej i wrażliwej, ale nie ma to takiego znaczenia. Było ono bardzo lekkie i szybko wchłaniające się, co mi odpowiadało w ciepłe dni, sprawdzi się teraz na zimę dla cery tłustej, szukającej ukojenia dla naczynek lub po prostu zaczerwień, jest bardzo lekkie i nie zawiera olejów ani silikonów, więc nie zapycha.

Teraz przenoszę się na serum Purito o podobnym działaniu, ale jest ono bardziej nawilżające, ponieważ ma w składzie witaminę E, która sama z siebie jest bardziej "oleista" i treściwa. Lubię to serum i jestem mu wierna już ze 2 lata, ale zauważyłam, że najlepiej się zachowuje na mojej skórze zimą. Oba serum mają w składzie wąkrotkę azjatycką (Centella asiatica), która łagodzi podrażnienia i przyspiesza gojenie. Mam cerę wrażliwą i skłonną do naczynek, sięgam po nie by chronić ją i łagodzić np. częste u mnie ostatnio podrażnienia od maseczki. Centella robi cuda! (Stąd też popularne teraz nazwy kosmetyków- Cica-to, cica-tamto, jak słynna już seria Dr.Jart “Cicapair”, nazwa ta zwykle wskazuje, że w składzie jest właśnie wąkrotka).

P1133573.jpg

No i kremik,ahhh…

Rzadko zmieniam krem, nawet zimą, ponieważ łatwo u mnie o uczulenie lub zapychanie. (Tak, cera sucha też się zapycha). To jest trochę takie błędne koło, mam suchą skórę- więc sięgam po treściwy krem-treściwy krem mnie zapycha- więc muszę szukać lżejszego, który potem niedostatecznie mnie nawilża. I tak pewnie bym mogła w wieczność...

Na szczęście dowiedziałam się jak z tym walczyć dzięki mojej ulubionej blogerce z Korei- UNA 유나, babeczka jest już grubo ponad 40-stkę a wygląda jak 20....no to rozumiecie czemu jej ufam :D Poradziła, by na co dzień używać treściwego toniku, mocno nawilżającego serum a im bliżej kremu, tym lżejszej konsystencji używać. Po prostu treściwe kremy mają to do siebie, że wysoka zawartość olejów nie jest w stanie wchłonąć się w naszą skórę i blokuje pory. Od tamtej pory zwracam uwagę na ilość olejów w składzie kremu. No i tutaj dotarłam do kremu COSRX Balancium B5. Czemu B5? Jest to inaczej mówiąc pantenol, który również działa kojąco, łagodząco ale też odbudowuje nauralną barierę ochronną skóry. Kocham ten składnik, i moja skóra już dawno nie była tak promienna i gładka.

Krem jest lekki, szybko się wchłania, i owszem, czasem chciałabym zeby mocniej nawilżał, np w dni kiedy mamy temp poniżej 0. W takie dni po prostu dodaję mikroskopijną kropelkę naturalnego olejku do tego kremu przed nałożeniem, Czasem jest to olej z pestek śliwek (bogaty w witaminę e), czasem olejek jojoba (w składzie przypomina nasze naturalne sebum). Wtedy z pełnym komfortem wychodzę na dwór na mróz, a takie dodanie olejku raz na jakis czas nie wywołuje u mnie zapchania cery. (Tylko chodzi tu o lekkie olejki, błagam nie eksperymentujcie na twarzy z masłem shea czy olejem kokosowym, sa one definitywnie za ciężkie dla cery).

No i wisienka na torcie- ochrona UV, TAK, RÓWNIEŻ ZIMĄ! Nie ma ważniejszego etapu pielęgnacji, a u nas w polsce ochrona przeciwsłoneczna jest niestety traktowana jako sezonowa moda. Ja używam kremu spf 50 codziennie! Czy widać słońce czy nie, czy jest zimna czy lato, bo w końcu cały czas chodzimy na zewnątrz w promieniach uv, one nie znikają sobie na zimę ;) Brak ochrony przed UV= szybsze starzenie skóry, przebarwienia no i oczywiście ryzyko nowotworów skóry. Chrońmy się codziennie skoro jest taka możliwość. Ja w tym momencie używam Innisfree Rebalancing Blueberry Water Cream, kupiłam zachęcona ekstraktem z borówek, które są bardzo bogate w antyoksydanty, jak i tym, ze krem ma być nawilżający. Niestety większość kremów z filtrem mnie wysusza w ciągu dnia, moja wieczna zmora... niestety nie napiszę jeszcze za dużo na jego temat, bo za krótko używam, ale wydaje mi się, że poprzednik Purito lepiej trzymał nawilżenie. Za to ten przynajmniej mnie nie uczulił ;) Purito również polecam, przerzuciłam się teraz na rebalancing bo lubię próbować nowości, a purito też pięknie się wchłania, dobrze chroni i łagodzi. Dla skóry tłustej może być zapychający, więc tutaj poleam raczej COSRX Aloe Soothing Cream, który jest dużo lżejszy i ma konsystencję żelu. Moje klientki same mi go polecały i potwierdzają ;)

No i to by było wszsytko. Wiem, że chyba się mocno rozpisałam, ale jak same widzicie na temat każdego z tych kosmetyków mam sporo do powiedzenia i po prostu lubię ględzić o pielęgnacji. To zaraz po makijażu i włosach mój kolejkny konik! Zdecydowana większość tych kosmetyków jak zauważyłyście jest z Korei lub koreańskich marek. Teraz w większości kupuję je z polskich sklepów, bo zakupy z Korei stały się dosyć problematyczne, ale dzięki temu każdy kosmetyk jest łatwo dostępny z polski. A mam w drodze od jakiegoś miesiąca właśnie paczuszkę z korei więc na pewno będzie update pielęgnacji. Stay tuned!

P.S. Pamiętajcie, że jeśli spodoba Wam się coś z tej pielęgnacji i bedziecie chciały włączyć ją do swojej rutyny, NIGDY WSZSYTKO NA RAZ. Ja wiem, że chciałoby się wszystko kupić, nałożyć i czekać na nastychmiastowy super efekt, ale to tak nie działa, a nałożenie na raz 3 nowych kosmetyków może powodować różne skutki. By uniknąć alergii, reakcji, zapchania porów itp proszę Was by włączać do pielęgnacji nowe kosmetyki PO JEDNYM na TYDZIEŃ. W ten posób dajecie swojej cerze czas na oswojenie się no i najważniejsze- w razie reakcji od razu wiecie, który kosmetyk zawinił oraz który odstawić.

Uwaga- podkreślone w poście nazwy są odnośnikami do sklepów, z których sama zamawiam kosmetyki. ;) Dajcie znać, czy któreś z nich już znacie, lub czy któryś z nich chętnie wypróbujecie?

Pozdrawiam Was cieplutko w ten zimny wieczór!

Magda

Next
Next

Ulubieńcy z ostatnich miesięcy